Dobra, kończymy z tą przerwą, tak być nie może. Albo powrócę do pisania, chociaż raz na tydzień czy dwa, albo moje blogowanie stanie się już przyszłością. A z bloga rezygnować nie chcę. Więc cóż mi pozostaje?
Witamy ponownie!
 |
Z tą piękną częścią jesieni już niestety powoli się żegnamy |
Mam nadzieję że znajdzie się jeszcze garstka osób która będzie tu zaglądać, po tak długiej przerwie nie oczekuję wiele ale mam nadzieję, że choć odrobinkę się cieszycie. Trochę się u nas rzeczy działo, a to lista spraw o których teoretycznie powinnam napisać:
- obóz z psami w Tułowicach
- agility, agility, agility
- zamówienie zestawu obroża + smycz - nareszcie! Po 1,5 roku
- waga poszła w dół, 4kg
Napisałam 'teoretycznie', ponieważ gdybym zaczęła pisać o wszystkim to, co bym chciała, nikomu nie chciałoby się tego czytać, bo wyszłoby za wiele tekstu. Więc napiszę o wszystkim po trochu.
 |
Loca u Wiktorii |
To jest Loca, jak się pewnie domyślacie. Loca na wsi. Szczęśliwa Loca. Tak bardzo chciałabym po wyjściu z domu nie słyszeć samochodów ani nie czuć spalin. Myślę, że większość osób mieszkających na wsi tego nie docenia, a ja tak bardzo chciałabym być na miejscu takiej osoby. Wszystko ma swoje plusy i minusy, lecz cisza i spokój to coś, czego w Poznaniu mi bardzo brakuje.
Wyjazd do Wiktorii jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak nie jest aż tak źle, że mój pies jest... normalny. Spodziewałam się że po przyjeździe tam Loca zacznie wariować, piszczeć, będzie się stresować i próbować uciekać, i jej przyzwyczajenie się do miejsca zajmie dużo czasu. Gdy na pierwszym spacerze od razu po przyjeździe puściłam ją, a ta w podskokach i z merdającym ogonem zaczęła hasać po łące dosłownie mnie zamurowało. Nieprawdopodobne jaki postęp zrobiła w ciągu tego 1,5 roku.
Wiktoria, wspaniale spędziłam u Ciebie czas! Mam ogromną nadzieję że kiedyś to powtórzymy.
 |
Morusek |
Obóz z psami w Tułowicach
Obóz z psami w Tułowicach - to już było jednoznaczne potwierdzenie, że mam normalnego psa. Tak jak w Annówce i u Wiktorii już pierwszego dnia dało się z nią najnormalniej w świecie pracować. Mimo tego, że przecież to już jest potwierdzone, że nasze problemy znikły nadal mam duże obawy przed każdym następnym wyjazdem (m.in. planowane zimowisko w Annówce). Czas zapomnieć o przeszłości, wiedzieć jak jest teraz i tego się trzymać.
Kilka słów o obozie? Trwał 8 dni, codziennie odbywały się zajęcia teoretyczne, dzięki którym nabyłam dużo nowej wiedzy. Przyjechali groomerzy, behawioryści, weterynarze, ludzie z fundacji, itp. itd. Było świetnie! I towarzystwo wspaniałe - no czego chcieć więcej? 8 dni w lesie wśród psiarzy, to jest to.
Podczas przebywania Loci w grupie psów zawsze martwi mnie jedna rzecz. Młoda jest bardzo nieśmiała, ale jak już jakiś piesek zechce się z nią pobawić i da po prostu jej szansę, ona szczęśliwa w zabawie potrafi naprawdę szaleć, a ja patrząc na to wszystko czuję się świetnie. Niestety, takiej szansy zazwyczaj nie otrzymuje. Jest za delikatna. Często próbowała pogonić się z innymi pieskami, lecz zazwyczaj i tak lądowała na końcu pościgu i to ona bawiła się z psami, a nie psy z nią. Żaden z psiaków nie zwracał na nią uwagi, a jak już zaczęła się z kimś bawić to tamten szybko znajdował sobie fajniejszego kompana do zabawy i zostawiał ją samą. Smutne, ale prawdziwe. Tyle razy została odtrącona. Musi sobie radzić, a ja mi nie pozostaje nic innego niż na to patrzeć, nie wiedząc co zrobić. W Poznaniu jest pewniejsza siebie i potrafi nieźle szaleć bez cienia niepewności, ale też nie zawsze jest w pełni akceptowana. No cóż.
Chętnych do obejrzenia zdjęć zapraszam tu:
KLIK!
Niestety głupia ja nie porobiłam kopii zapasowych fotografii (wszystkich ever!) i straciłam kilkadziesiąt tysięcy zdjęć, gdyż zepsuł mi się dysk na laptopie. Trzeba być mną, żeby coś takiego zrobić. A, i nie polecam w złości walić w komputer, taka mała rada na przyszłość... ;)
Agility
Na agi chodzimy, i powiem że... że bywa różnie. Oczywiście wszystko jest winą mojego nieogarnięcia jako przewodnika, bo kłamstwem byłoby, gdybym powiedziała, że dobrze radzę sobie na torze. Początki bywają trudne. Mija już piąty miesiąc trenowania, i mam postanowienie, by w 100% wykorzystać każdą sekundę którą poświęca nam Paula (Gumińska), bo czasami wydaje mi się że nie do końca daję z siebie wszystko. Dobrze poprowadzona Loca to dobrze biegająca Loca. Muszę wziąć się w garść.
Powiem, że jestem pod wrażeniem jej szarpania się i motywacji przy innych psach i w miejscu, gdzie przecież jest tyle zapachów... W przerwach między biegami zdarza jej się poddać pokusie przeczesania z nosem w ziemi terenu, ale ogólnie nie jest źle. Jestem szczęśliwa, że to sprawia nam (nam, nie tylko mi) taką frajdę, i absolutnie nie zamierzam tego przerywać.
Wstawię dwa zdjęcia znad morza:
Obroża i smycz
Napiszę tylko - najwyższy czas! Tyle razy chciałam zmienić Loce już bardzo stary, zniszczony i brzydki zestaw który mamy, ale chociaż miałam czas i fundusze jakoś... mi to nie wyszło. Ale w końcu się do tego zabrałam i... coming soon! W następnej notce.
Coś jeszcze? A, waga!
 |
No teraz to wyglądamy jak sportowcy! <3 |
Pomijając to "RETFA" (After, jakby ktoś siedział nad tym dobre pięć minut i się zastanawiał :D) i bardzo, hm... "majestatyczną" pozę Loci na zdjęciu na dole, to wygląda to super! Teraz musimy tylko to utrzymać, a może być mały problem bo wracam ze szkoły do domu a tu już ciemno, i strach wyjść na dłuższy spacerek... No cóż, mój bardzo-obronny pies na pewno mnie obroni.
Z 30kg do 26kg w 2 mies., dużo ruchu + mało żarcia (rozsądnie z tym dawkowaniem oczywiście) i efekt po prostu miodzio. Ach te wakacyjne metamorfozy!
---------------
Dobra dobra, my już nie zanudzamy, bardzo gratuluję tym którzy wytrwali od początku do końca! Następne notki będą na pewno krótsze i bardziej rozgarnięte, teraz po prostu chciałam nadrobić zaległości w pisaniu, i jak mi to wyszło - sami ocenicie.
Jeszcze kilka zdjęć i mówię - do napisania!
 |
Mrrrroczniej |
Koniec roślinek, czas na gwiazdę dzisiejszego posta (jak każdego innego)!
Pozdrawiam!