sobota, 23 czerwca 2012

Niuff

Wczoraj wracając ze szkoły coś mnie zaciekawiło. Zobaczyłam w parku, po drodze do domu, spuszczonego nowofundlanda. Niby nic w tym specjalnego, ale jednak przykuł mój wzrok. No cóż, psiak sobie biega, cóż w tym takiego - ma prawo - pomyślałam, i ruszyłam dalej. Jednak po chwili zatrzymałam się, i obróciłam ponownie ku niuffkowi. Rozejrzałam się, ale nie dostrzegłam człowieka, którego mogła bym uznać za właściciela psa. Była tylko wgapiona w niego pani, która coś do niego mówiła - tak jakby "zostań". Po czym każdy odszedł w swoją stronę.
Pokręciłam się tam jeszcze trochę, ale cóż, Niuff wałęsał się i wałęsał. Postanowiłam, że pójdę do domu.
Po powrocie do domu wzięłam Locę na smycz, i idąc w stronę parku o 5 min. oddalonego od domu, zastanawiałam się, czy Niuff jeszcze tam jest. No i był, tylko że w towarzystwie zabiegającego o jego względy pinczerka. Więc to była suczka. Była nieśmiała, ale powąchała swoim zimnym noskiem dłoń, po czym "zabrała się" za leżącą już przed nią Locę. Mój mały lizus.
Znam się tylko trochę na nowofundlandach, ale wiem, że przy dobrym prowadzeniu to łagodne psy. Niuff był bardzo cierpliwy w stosunku do przybłąkanego pinczera, który zaborczo starał się zaspokajać swoje potrzeby. "Psi zboczeniec" - można by pomyśleć.
Zauważyłam że Loca też trochę dojrzała - choć nie wiem czy to tego oznaka - kiedyś wąchała tylko pyszczek, po czym od razu zapraszała do zabawy, a dziś zajrzała też pod ogon Niuffa.
Świetnie.
Powąchały się z Locą, po czym ja, cały czas pewna niepewności, odeszłam. Ku mojemu zaskoczeniu, nieufny Niuff poczłapał za nami. Za nim oczywiście jego Piętaszek. Odeszłyśmy jeszcze kilka kroków - Niuff za nami. Poszłyśmy w alejkę - Niuff za nami.
Co jakiś czas zatrzymywałam się, by psiaki się mogły powąchać.
Zdecydowałam w końcu, że Niuff Niuffem, idziemy łazić po osiedlu.
Poszłyśmy pod dom takiego teriera (wzrostu parsona), który ma bardzo szerokie szczeble (jeśli metalowe pręty można nazwać szczeblami) i zawsze jak ktoś przechodzi wita się namiętnie. Prawie wyłazi zza te szczeble (pręty, yhh) i gryzie po rękach, łasi się, wciska swój łeb gdzie dosięgnie. Ma z 6 mies. Ja się już przywitałam, ale Loca takiego małego ciamajdy się tak przestraszyła, że skuliła ogon i chciała uciekać.
Mój odważny pies.


No cóż, jednak ciekawość mnie zżerała i zawróciłam zobaczyć, czy Niuff jeszcze się błąka. I był, oczywiście w towarzystwie Piętaszka. Jak nas zobaczył to od razu z drugiego końca Plant przyleciał z wywieszonym jęzorem.
Polubił nas.

Wrócę dzisiaj, zobaczyć czy gdzieś się tam nie wałęsa.

Przepraszam Was bardzo za długi tekst i brak zdjęć, ale akumulator mi się akurat w aparacie wyładował. Dam może kilka starszych.
Pozdrawiam!



8 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem co będzie dalej - bardzo ciekawa historia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam podobną sytuację w wakacje. Tyle, że za nami łaził jeden pies, samiec yorka :)
    Popytaj ludzi czy tego psa znają. Bo może się okazać, że ktoś go porzucił, zgubił się, jest wypuszczany na samotne spacery.
    Sama jestem ciekawa jak historia się rozwinie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po mojej okolicy też kręcił się pewien niufek. Widocznie komuś się "zapodział". Problem był w tym, że nie zachowywał się zbyt przyjaźnie. Tak się szwendał przez jakiś czas, aż okazało się, że ponoć komuś uciekł. Zainteresowano się sprawą i koniec końców zwierz wrócił do domu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś Niuffa nie było. Szczerze mówiąc nie dziwi mnie to szczególnie, gdyż pewnie zmienił miejsce pobytu. A tak na marginesie nie sądzę, by był teraz w domu. Jakoś czuję, że gdzieś jeszcze tam mój Niuff jest. Tylko gdzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj :) miałam podobną sytuację miesiąc temu.Poszłam na spacerek z Goldim i nagle na przeciwko ulicy stoi shih-tzu pomyślałam gdzie jego właściciel,nie było go widać postanowiłam pójść po siostrę a Lola tak się nazywała poszła za mną.Zaczęliśmy pytać każdego kogo spotkaliśmy,aż jedna pani powiedziała,że podobna mieszka na jej syna ulicy.Poszliśmy do tego domu i okazało się,że Lola mieszka na naszej ulicy a nigdy jej nie widziałam.Uciekła bo miała cieczkę a właściciel nawet nie zauważył,że jej nie ma mówił,że to nie możliwe bo piesek był na dworze.Bardzo nam dziękował za odnalezienie,okazało się,że suczka była małej dziewczynki dobrze,że nie zauważyła,że jej ukochana Lola znikła na pewno by płakała.Wszystko dobrze się skończyło,znajdując jej dom czułam się tak jakbym zrobiła coś dobre,miłego.Lola nie była nauczona chodzenia puszczona bez smyczy prawie pod auto wleciała,dobrze że tam byłam :)Dzięki temu jeszcze bardziej chce być wolontariuszem w schronisku niestety przyjmują od 16 lat jeszcze muszę poczekać rok :( Nowofunlandy to wspaniałe psy.Oglądałam odcinek specjalny 101 dogs o psach dla dzieci to były tam chyba labladory,goldeny na pewno cavaliery i nowofunlandy.Pieski są idealne dla dzieci ale współczuję im tego futra ja bym się ugotowała w takie ciepło(słyszałam ale nie wiem czy to prawda,że potrafią w lato utrzymywać zimno w futerku, a w zimę ciepło)Wiem,że bardzo lubią pływać a nawet ratują ludzi jak toną.Jak nie znajdzie się właściciel to zamierzasz powiększyć rodzinkę ? fajnie by był gdy by Loca miała koleżankę (oczywiście żartuję :)zrobisz to co będzie słuszne)trzymam kciuki, by domek się znalazł:) Pozdrawiam Ewa z Goldim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna historia ;)
      To bardzo dobrze, że pytałaś ludzi. Niestety Niuffa już dziś nie było - szkoda - ale może jeszcze na niego wpadnę. Chyba, że jest już w kochającym domu - to nie szkoda ;>
      Tak, to wspaniałe psy. A co do ich futra... Nie chciała bym. Wiesz dlaczego? Kleszcze. W takim ciemnym, gęstym futrze nie odważyła bym się bez super-zabezpieczenia wyjść z niuffkiem na łąkę!
      Pozdrawiamy! ;D

      Usuń
  7. Biedna suczka .
    A co do "zboczonego psa" to kilka dni temu miałam ich dosyć ; P
    Mam nadzieję ,że Niuff znalazła swojego właściciela .
    Pozdrawiam,Ala i Czika .

    OdpowiedzUsuń