"Co się tak stresujesz?"
Myśli Loca, patrząc na mnie, jak z niemal drżącymi rękoma wyprowadzam ją z samochodu. "Hop" - i idziemy na pożarcie. Dotarłyśmy. Wreszcie.
Niedziela 10.00, spuszczone ze smyczy bydlęta radośnie harcują na wybiegu, nie mając pojęcia, co je czeka. Otwiera się brama i wchodzi "egzaminator" - z zewnątrz, z ZKwP, by nie było faworyzowania. Widzę, że pan od Bójki już cały spięty, ogromne ambicje go przewyższają. Natomiast pani od Pasji traktuje wszystko jak zabawę, stojąc z szerokim uśmiechem na ustach. Ale tak naprawdę to nie była już zabawa. Profesjonalny kurs szkoleniowy a teraz egzamin końcowy, pojawia się rywalizacja.
Egzaminator każe zapiąć psy. I do boju. Zaczyna się.
Myślałam, że stres mnie dosłownie zeżre. Po prostu zje. Ale o dziwo było nawet OK. Stres był, ale minimalną dawką mi podany.
A więc egzamin. W tygodniu nie ćwiczyłyśmy dużo, a na egzaminie Loca była wyluzowana. Byłyśmy pierwsze, w parze z Panią od Pasji (egz. był w parach). Luzik, Mer, Luzik.
I co?
Tego jeszcze nie było. Dwunastolatka przewodnikiem psa, na szkoleniu pod profesjonalnym okiem tresera, wśród samych dorosłych. Gdy w biurze, po egzaminie i wstępie do pracy węchowej słyszę po kolei imiona psów, od najgorszych wyników do najlepszych, i gdy pozostają pod znakiem zapytania już tylko trzy pierwsze miejsca wyróżnione dyplomem i nagrodą, nie mogę uwierzyć w to, co się tam dzieje. To jakaś paranoja! Przecież ja mam dwanaście lat! I gdy ogłoszone zostaje trzecie miejsce, nie mogę wyjść ze zdumienia, że Loca zajęła drugie miejsce.
Drugie miejsce! Już się ekscytuję, padam prawie z wrażenia - drugie miejsce - aż...
Drugie miejsce zajmuje...Sonia!
Co? Ja nie wierzę! Loca, przecież jak ona przyjechała na pierwsze zajęcia, to był taki wypłosz! Przez trzy pierwsze tygodnie, czyli przez niemal połowę kursu nic do niej nie docierało, nie brała smaków i tylko chciała uciec! Ignorowała wszelkie sygnały wysyłane pod jej adres! Nic do niej nie docierało, nic! Była podjęta decyzja o wypisaniu Loci z kursu, bo to nie miało sensu, ale ja chciałam spróbować. Sam treser przyznał, że nic z tego nie będzie!
A poza tym ja mam dwanaście lat! Dwunastolatka wśród dorosłych przewodników psów pod okiem profesjonalnego tresera? Wiele ludzi by pomyślało - jaja sobie ze mnie robisz, dziewczynko - a tu takie coś?
Loca zdobyła 147 pkt. na 150, i zajęła z tym wynikiem I miejsce.
I miejsce na sześć psów! Dwunastolatka wśród samych dorosłych, i jej wypłosz!
Nadal nie mogę w to uwierzyć! To nie jest prawda, nie! Ja nie wierzę! To jakaś paranoja...
Gdy usłyszałam wynik i te brawa, miałam łzy w oczach! Patrzyłam na zdumione twarze przepełnione podziwem innych ludzi. Loca? Ja?
Chyba sobie ze mnie żartujecie!
Przepraszam, że Wam tak biadolę, ale nadal nie mogę w to uwierzyć, chociaż koło mojego laptopa leży Świadectwo i Dyplom.
Ja dostałam brawa, i ogromną satysfakcję, a także poczułam, że też w tym psim świecie mogę coś zdziałać, dwa dyplomy, a Loca dostała aport pływający po wodzie.
 |
Mam nadzieję, że się doczytacie. Niestety nie dałam rady dać w poziomie. |
Loca, przecież ty byłaś najgorszym psem na kursie! A teraz co? Najlepszym?
Ja nigdy nie umiałam pisać o tak ważnych sprawach, ale teraz muszę trochę poczekać, ochłonąć...
Loca, ty bydle moje! Niech ja cię uściskam! Świetną robotę odwaliłyśmy!
Pierwsze miejsce! Pierwsze!
Wciąż nie mogę wyjść z podziwu! Loca najlepszym psem na kursie? Więc możemy śmiało zdawać na KP w ZKwP!
Ale jednocześnie to koniec kursu. Podsumuję go trochę w następnej notce. Panie Piotrze - będę tęsknić. Czy na ringu, czy w ZKwP, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy ; )
Pozdrawiam!