sobota, 26 maja 2012

Wszystko się zawsze powoli kończy

Dlaczego?
Dlaczego wszystko ma się kończyć? Dlaczego te wspaniałe chwile, spędzone w porannym blasku słońca, lub przy akompaniamencie dzwonka, mają nagle zniknąć bezpowrotnie? Czym ja zawiniłam, że wszystko co dobre musi się skończyć? Ja tego nie rozumiem, i zrozumieć zamiaru nie mam.
Wszystko się kończy, wszystko, poza miłością, przyjaźnią, Bogiem i światem. Jeśli jeszcze coś pominęłam - wybaczcie mi, jestem rozgarnięta.



Zacznijmy może od tego, że kończy się mój ukochany kurs, szkolenie, koniec spotkań z moim "guru", koniec rozbawionych twarzy na widok Demona, który najspokojniej w świecie gryzie sobie na uboczu patyk, gdy inne psy ćwiczą, lub Loci, która najpierw w "leżeć" wyciąga łapki, potem dopiero   kładzie zad. Może Locę i jeszcze widywać będę - wręcz przeciwnie, kochanie będzie mnie męczyć przez dobre dwadzieścia lat - ale co z Pasją (szwajcarem)? Demonem (owczarkiem alzackim)? Russmanem (terierem rosyjskim)? Bójką (czekoladowym labradorem)? Sonią (królewskim kundelkiem? Ich przemiłymi właścicielami? No co? Mam ich już nigdy nie spotkać?

Przywiązałam się, no cholera, przywiązałam się!

Odejście z kursu radosnym pożegnaniem bez żadnych oficjalności? Po prostu "cześć, było miło, mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy"? Gdzie tam!
Co jest na koniec? Na koniec całego kursu?
Egzamin. Egzamin.
Chyba żadna z nas nienawidzi tego słowa, prawda? Mi wiąże się ono przede wszystkim z ogromem stresu. Na koniec całego kursu jest egzamin w hali, pod okiem instruktora, ale "z zewnątrz", by przypadkiem nie było faworyzowania psów.
Rany, jak ja się stresuję!
A stres to największa przeszkoda w osiągnięciu sukcesu.
Ja się stresuję = pies to wyczuwa, także się stresuje i egzamin mamy "w plecy"
A Loca jak już pisałam ma ogromną "tendencję" do stresowania.
Do całego kursu powrócę wspomnieniami w poście za półtorej tygodnia, w poniedziałek, po egzaminie.



Coś z tych miłych, pozytywnych rzeczy?
Ależ oczywiście! Pamiętacie, jak Wam pisałam w poście, iż z Locą to jest "masakra na tym szkoleniu" i "nic z tego nie będzie, totalna porażka"?
Otóż teraz zauważam, jak bardzo się myliłam. Dlaczego jednak warto było się zdecydować?

  • Loca zrobiła ogromne, ogromne postępy. Na szkolenie przyjeżdża już z radością, już tylko czasem podczas treningu odbiega pod drzwi. W niektórych rzeczach jest po prostu najlepsza! Idą jej one z łatwością! Co prawda często nie chce mi się położyć, ale nie spodziewałam się tego. Pamiętam, jak wcale nie brała smaków i nie chciała nawet usiąść, tylko uciec. Ale to już za nami, ten trudny etap to na prawdę już przeszłość!
  • Wszyscy bardzo mnie chwalą i doceniają. Czuję się po prostu dowartościowywana. Usłyszeć "radzisz sobie na prawdę świetnie", albo "to niebywałe żeby w twoim wieku..." od ust doświadczonego tresera psów z ogromnym doświadczeniem zbierającym się od ponad 50 lat, to na prawdę dla mnie coś niezwykłego. Nie piszę tego po to, by się chwalić, o nie. Po prostu ja jestem taką osobą, która nigdy nie wierzyła we własne możliwości. O tym, dlaczego o tym wszystkim piszę, napiszę za chwilę.
  • Tyle się dowiedzieliśmy! Zauważyłam, że popełniałam mnóstwo błędów, ale treser chociażby na teoretycznych pomaga mi je naprawiać. Wiem ponad dwa razy więcej, niż wiedziałam wcześniej. To naprawdę coś fantastycznego.
  • Dzisiaj (26.05) na szkoleniu był tor przeszkód agillity z naprawdę bardzo trudnymi przeszkodami. Tunel, huśtawka, wysoka hopka, stromy mostek... Loca tylko przy pierwszym razie była spanikowana, przy następnych dwóch poszło jej... naprawdę świetnie. Nie znając jej, pomyślelibyście - co to takie osiągnięcie, przecież widzisz, jak pies się boi. Ale przeszła. Przemogła się, i przeszła. To naprawdę bardzo wiele, patrząc na początki! Wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem, bili brawo... To było nie do opisania. Wszyscy zgodnie powiedzieli, że Loca ze wszystkich siedmiu psów na kursie od początku zrobiła ogromny postęp. A ja byłam z niej niesamowicie dumna.
  • Dostałam propozycję pomocy w prowadzeniu bądź prowadzenia kursu szkoleniowego na obozie dla psów w Tułowicach! To fantastyczne! Proszę tylko, nie piszcie mi, że jestem za młoda, gdyż ja wiem, ile wiem, i znam własne możliwości. Na razie nie wiem, czy się na to zdecydować, gdyż jestem strasznie nieogarnięta i nieśmiała. Może mnie jakoś zmotywujecie? Spróbować?
No jak widzicie, było warto. Tak, było warto.




Jak widzicie, warto się zapisać na takie szkolenie, chociaż by ze względów dobra pieska. Jednak mnie to dało bardzo dużo. Zaczęłam inaczej patrzeć na psa, a przewodnictwo psa zaczęłam traktować poważniej. Wcześniej myślałam, że szkolenie to takie hop siup, pojadę, Loca się wiele nauczy, itd. Ale zauważyłam, że to nie taki pikuś jak wcześniej myślałam. Dowiedziałam się, że Loca ma zaburzenia behawioralne. Była pod tym względem "wyjątkowa" wśród innych psów. Nie zmienia to faktu, iż bardzo ją kocham, ale my po prostu napotkałyśmy na swej drodze wiele przeszkód. 
Usłyszałam komentarz - "nie jesteś za młoda?". No właśnie. Nie, nie jestem. Na prawdę. By być przewodnikiem psa nie trzeba mieć ponad 18 lat, nie trzeba być, dużym, dorosłym i potężnym. Psa trzeba umieć prowadzić. A tego właśnie tam się uczę.
My cały czas się uczymy! Trzeba tylko chcieć! Trzeba czytać, oglądać, słuchać. Trzeba patrzeć, obserwować. Nawet zwykły spacer z psem może dodać do Twojej skarbnicy wiedzy o psach nowe  informacje. 
A te komentarze ludzi "Nie jesteś za młoda?", "Nie poradzisz sobie z tym psem!", "Gdzie jest Twój tata?" - nie przejmuj się nimi! Ci ludzie nie wiedzą, z kim mają do czynienia, nie zajrzą ot tak do Twojej głowy. Ty wiesz dużo, a oni, jak widać, nie wiedzą nic.

Mało konkretów - wiem, nieogarnięta jestem ; )

Co jeszcze? Może jakieś małe fotki?









"Wszystko się powoli kończy"
Wszystko? Wszystko, to znaczy co jeszcze?

Będę tęsknić.

Sześć lat. Sześć lat spędzonych w tych samych murach, z tymi samymi ludźmi. Pamiętam i przykre momenty, pełne łez i rozczarowania, pamiętam też i te szczęśliwe, przyjemne. Ale teraz uświadamiam sobie, że tak naprawdę, to wszystkie to były te dobre. Nawet te sprawdziany, na które się nie przygotowałam. Nawet te momenty samotności, gdy wszyscy byli ze sobą pokłóceni, ale ja jedyna kryłam głowę w ramionach, tam, na murku.
Może to i dobrze, że nadchodzą jakieś małe zmiany. Może nowi ludzie okażą się wspaniałymi przyjaciółmi, może nauczyciele i nauczycielki będą przymykać oko na niedoskonałości, może gimnazjum...
Gimnazjum.
No właśnie. Nowa droga, nowe emocje. A jednak został tylko miesiąc tu, tu dokąd będę bardzo, bardzo tęsknić. Pokochałam moich nauczycieli. Uwielbiam chłopaków z mojej klasy. Kocham dziewczyny, jak siostry.
W ten piątek był festyn z okazji Dnia Rodziny. Zgromadziło się bardzo dużo ludzi. Patrząc tak na szkolne boisko, myśląc, jaka moja szkoła jest w tym dniu piękna, jaka jest tam rodzinna atmosfera, pomyślałam sobie po prostu, że moja szkoła jest najlepsza.
Koło teatralne, w tym także i ja, wystawiało przedstawienie na festyn. Przedstawienie pt. Czerwony Kapturek - o kapturku, lecz taka nowsza wersja. Wiecie - dresy, muza itp. Z tego,że my, szóstoklasiści już odchodzimy, główną rolę oddaliśmy młodszej koleżance.

Ostatnie szkolenie, ostatnie przedstawienie, ostatni szkolny dzwonek...
Będę tęsknić.

Za wszystkim.
Oj tak, będę tęsknić.


A teraz, tak trochę na poprawę humoru, wstawię małe zdjęcie...


Mojego "Dziadka z Fajką".
Pozdrawiam ; )

AHA, POSIADACZE SUCZEK!
Mam do Was ogromną prośbę! Jeśli macie chęci i czas, ale bardzo Was o to proszę, czy możecie kliknąć link "kontakt" i poradzić mi, w sprawie sterylizacji?
Mam do Was też kilka pytań dotyczących cieczki.
Jest do dla mnie bardzo, bardzo ważne i proszę o chociaż odrobinkę informacji!
Dziękuję, pozdrawiam! ;)

8 komentarzy:

  1. Piękna goldenka,bardzo ładnie wychodzi na zdjęciach.Będę zaglądać,ciekawy blog.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, że koniec "czegoś", to zupełnie nowy początek. Nowe wyzwania, kolejne trudności do pokonania i całe mnóstwo okazji do wzbogacenia swojego doświadczenia. Uwierz, że zakończenie podstawówki to najmniejszy problem. Gimnazjum? Teraz to się wydaje trudne, że za szybko, za wcześnie. Ale nie warto do tego tak podchodzić. Dopiero później będzie ciężej. :P Poczekaj na szkołę średnią, wybór przedmiotów, jakie będziesz zdawać na maturze, kurs na prawo jazdy, i inne "bzdety", które są niezbędne, by poradzić sobie w dorosłym życiu. A przejdziesz i przez to. Widzisz więc, że zdążysz się jeszcze nastresować, nie martw się na zapas, bo popadniesz w nerwicę. ;)
    Nie wiem, czy przeczytałaś mój komentarz o TD, przy wpisie o szkoleniu. Wydaje mi się, że przecież go dodawałam, ale może nie tam, gdzie trzeba, a może w końcu się nie wysłał. Daj znać, napiszę.
    Fajnie, że czujesz się dowartościowana mimo wszystko. Grunt, to uwierzyć w siebie. :)
    Co do sterylizacji, moja suka miała całkiem niedawno zabieg i obeszło się bez komplikacji, dziś zdrowa, wesoła, hasa po tęczy. ;) A słyszałam, że przy jej rasie mogą się pojawiać trudności. Na początku oczywiście jest niepewność, strach, bo przez pierwszy dzień po operacji pies jest markotny, trzeba podawać leki, ale po paru dniach zwierz wróci do siebie. Moja kobiecinka zachowuje się tak, jakby nikt jej w bebechach nie grzebał. ;) O Gudaskowej sterylce możesz przeczytać na moim blogu. W razie pytań pisz śmiało, postaram się pomóc. :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się właśnie, że 12 lat to za młody wiek, by podejmować tak poważne decyzje jak gimnazjum. Kiedyś było lepiej ;)
      TD? Nie zdążyłam przeczytać Twojego komentarza, ale wiem, że tam był. Miałam akurat widok, jak to się nazywa...HTML. Wszystko mi się tam po przestawiało, a pod Twoim komentem miałam spamujący wpis "fajny blog zapraszam do mnie - ", a ja czegoś takiego nie znoszę, więc usunęłam. No i kliknęłam w nie ten komentarz i widzisz, jak wyszło :\
      A co do cieczki i sterylizacji to na pewno do Ciebie napiszę, bo to ważne ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. W sprawie sterylizacji wysłałam do Ciebie wiadomość. :)
      O TD jeszcze napiszę, jak znajdę chwilę.

      Usuń
    3. Dzięki, jestem wdzięczna ;)

      Usuń
  3. Alma naprawdę w niebo wzięta - tylko przy takiej wyprawie trzeba pamiętać aby temperatura nie była z byt wysoka i koniecznie o zabraniu dla psiaka miski i wody. Nad jeziorem z Almą jeszcze nigdy nie byłam ale może to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gimnazjum o Boże nie przypominaj mi. Tak sie cykam że szkoda mówić.
    Koniec szkolenia. Nie zazdroszczę. Tyle wspaniałych psów poznałaś. A teraz rzadko będziecie się widzieć. A może nie rzadko? Są weekendy, zawsze możecie się spotkać :)

    OdpowiedzUsuń